„Świat jest taki jakim potrafimy go zobaczyć…”
Nie potrafię już obecnie oddzielić fotografii od swojego życia. Stała się ona moją największą pasją. Pozwala mi zatrzymać się w pośpiechu świata i smakować chwilę. Istnieć poza czasem. Zatracić się i sięgnąć do świata myśli i zdarzeń. Kształtować swoje wnętrze.
Kiedy fotografuję w samotności moje wyciszenie pozwala jakby „przenieść” się na wyższy poziom postrzegania i odbierania świata. Moje zmysły wyostrzają się i więcej widzę, słyszę i czuję. Wtedy moje wewnętrzne „ja” uwalnia się, a cała odbierana rzeczywistość układa się jak w filmie, w którym to ja planuje scenariusz i ustalam kadry. Wtedy powstają moje najlepsze fotografie, które są jak zapisane w moim wnętrzu emocje – są pamięcią przeżycia.
Fotografia pomaga mi zamieniać chaos w uporządkowanie. Wybierać istotne dla mnie fragmenty rzeczywistości i nadawać im znaczenie, sens. Daje możliwość innego spojrzenia na świat. Dostrzegać coraz więcej i zupełnie inaczej. W każdej sytuacji i miejscu moje patrzenie jest już naznaczone kadrowaniem rzeczywistości. Szukaniem postaci centralnych, zachowywaniem klimatu chwili, nawiązywaniem więzi, wyodrębnianiem szczegółów. Jest próbą utrwalenia, tego co przemija – zdarzeń upływającego czasu. Zapisaniem moich spostrzeżeń i refleksji. Pozwala też czuć, przeżywać, smakować i cieszyć się chwilą. Doceniać ludzi spotkanych, rozwinąć więzi istotne na co dzień.
Fotografia jest rzeczywistością moich wewnętrznych przeżyć. Prowadzi do innego świata. Jest miejscem magicznym, w którym, to, co wokół spotyka to, co we mnie. Staram się w niej uchwycić ten jedyny niepowtarzalny moment mojego przeżycia wywołanego wzruszeniem spostrzeżonego zdarzenia. Utrwalić to, co widzę i przeżywam. W fotografii „teraz” zawsze jest przeszłością – mgnieniem unoszonym przez czas. Staram się na swoich fotografiach zatrzymać ulotność ludzkiego istnienia i niepowtarzalność rzeczy.
Fotografia pozwala mi obserwować światło, które jest początkiem i końcem całego życia czymś najważniejszym, co kształtuje nasze postrzeganie i odbieranie świata. Lubię patrzeć jak się zmienia. Jak rysuje przechodzące sylwetki, które delikatnie wynurzają się z niego, jakby na moment nieruchomieją na granicy cienia, aby za chwilę stopniowo zniknąć w niepokojącym mroku… Przemykają energicznie i w pośpiechu, albo wolno i w zamyśleniu. Zostawiają za sobą smugę myśli, marzeń, radości i smutków…
Dla mnie fotografia to moje życie. Wycisza mnie, uczy pokory do ludzi i świata. Pozwala zrozumieć jego sens i cieszyć się nim. Jest miejscem niesamowitego doświadczania praw natury, bliskości z drugim człowiekiem, doświadczeniem wiary i Boga. Światło utrwalone na fotografiach staje się moim wewnętrznym światłem dodaje mi energii, pogody ducha i popycha do działania.
Moje fotografie są jak bramy. Człowiek w swoim życiu przechodzi kolejno przez różne bramy: poznania, bliskości z drugim człowiek, samotności, cierpienia, doświadczania Boga. Dlatego też, wszystkie zachwycone ulotnością chwili fotografie są pewnego rodzaju bramami. Zatrzymują w swoim passepartout fragmenty rzeczywistości. Pozwalają „przejść przez wszystko”. Prowadzą do momentu, w którym z godnością w swej wewnętrznej dojrzałości zmierzać będziemy ku ostatniej bramie, za którą już tylko niewyobrażalne światło…